poniedziałek, 15 kwietnia 2024

Upolowane na starociach

 

Rozpędziłam się dzisiaj i taka niespodzianka :) Wrzucam od razu kolejnego posta, bo nazbierało mi się sporo zdjęć z ostatnich tygodni:)

Mam ostatnio "zajawkę" na trochę inne klimaty, bardziej stonowane kolory, drewno, naturalną ceramikę, a nawet miedź i złoto...;) 

Prawda jest taka, że taka klasyka zawsze się obroni i zawsze będzie dobrze wyglądać. Takie elementy, najczęściej wynalezione na starociach, są ponadczasowe, nie jakoś super modne, "trendy", ale miłe dla oka i zaczęłam ostatnio dobrze się czuć we wnętrzu z takimi dodatkami i kolorami.

Od czasu do czasu wypatruję jakiegoś drewnianego mebelka, stolika czy komódki, poszukuję teraz np. niewielkiej drewnianej szafeczki do kąta między salonem a kuchnią, czekam, aż wpadnie mi coś w oko, z dobrą ceną i będę wiedziała, że to jest TO;)

A tutaj moje zdobycze z ostatnich tygodni:)) 

Upolowane na pchlim targu, czy w sklepie ze starociami, a mam takie dwa ulubione-jeden na Woli, drugi na Ursynowie:) W moje ręce wpadło też ostatnio dużo klasycznych drewnianych ramek, które uwielbiam w takim wydaniu. Część zostawiam z taką grafiką, jaką mają, a część grafik wymieniam, niektóre jeszcze czekają na jakieś pasujące plakaty.

Wraz ze zmianą dodatków i kolorystyki, mieszkanie się zmienia, zaczyna wyglądać inaczej niż w pastelowym, trochę słodkim wydaniu, ale cała zabawa w tym, żeby gonić króliczka, prawda?;))

Zostawiam Was z tą masą zdjęć, kolejny post będzie pewnie działkowo-balkonowy, bo udało mi się zrobić już sporo przez te ciepłe dni, które były.  

Jeszcze raz pozdrawiam:)

Asia


















Kawowy wazon hand made

 

Oj, dawno mnie tu nie było... Ostatni post z początku marca, a mamy połowę kwietnia:)

Zdjęcia wielkanocne już się zdezaktualizowały, ale postanowiłam dodać je do posta ze względu na przerobiony przeze mnie wazon:) Zaczęło się od tego, że brakowało mi dużego, ale nieprzezroczystego wazonu do wiosennych gałęzi. 

Na szybko któregoś wieczoru postanowiłam przerobić zwykły szklany słój i zrobić sobie taki wazon, jaki mi będzie pasował. Słój przemalowałam akrylową farbą wymieszaną z...kawą rozpuszczalną;) Chodziło mi o taki wypalany ceramiczny kolor i o strukturę. Akrylowa farba z kawą rozpuszczalną super się sprawdziły:)

Idąc za ciosem kupiłam w markeciaku czarny szklany wazon, który sam w sobie nie był zły, miał dobrą wysokość, kształt i nawet kolor. Jego również potraktowałam farbą akrylową z kawą i wyszło ok. Jedyne co jeszcze polecam, to zabezpieczenie naczyń po takim malowaniu bezbarwnym lakierem, bo nawet odrobina wody powoduje, że robią się zacieki, a lakier ładnie zabezpiecza warstwy.

Wiem, że można zamiast kawy użyć np. sody, widziałam wiele udanych metamorfoz na IG. Takie gotowe wypalane wazony są dość drogie, więc warto podziałać samemu;)

Pozdrawiam ciepło!

Asia














 

poniedziałek, 4 marca 2024

Witaj marcu

 

 

Cześć, witajcie!

Nie wiem jakim cudem, ale mamy już marzec... Serio?;)

Przecież dopiero co były ferie w styczniu... 

Naprawdę czas pędzi jak szalony, tydzień za tygodniem mijają mi w ostatnich latach naprawdę szybko, nie wiedzieć kiedy. Czy to oznaka wieku "średniego"?;) 

Dobra, ponarzekałam już sobie, więc zapraszam Was na pastelowy spam;) 

Mocno pastelowo zrobiło się w naszym salonie za sprawą miętowej lampy, aż sama nie mogę się nadziwić, jak taka drobna zmiana kolorystyczna wpłynęła na charakter pomieszczenia.

Lampa wisi już od jakiegoś czasu i czeka na podłączenie do prądu...To najzwyklejsza metalowa lampa z jakiegoś marketu, pierwotnie była ciemnozielona, niemal czarna. możecie zobaczyć w starszych postach. Chciałam wymienić ją na jaśniejszą, ale nie białą, tylko błękitną lub miętową właśnie. Ale raz, że ciężko znaleźć taką lampę w ładnym odcieniu, a dwa, że jak już coś mi się spodobało, to cena mnie zwalała;)  Dlatego postanowiłam sobie sama taką lampę zrobić korzystając z małej puszki farby akrylowej (Dulux kolor miętowy pastelowy).

Odcień jest idealny, nie za ciemny, nie za intensywny i naprawdę rozweselił nasz salon. Wpisuje się też w porę roku i wiosenno-wielkanocne klimaty.







Przeprosiłam się też z moją żeliwną wagą, która przeczekała całą zimę na balkonowym parapecie:)






A wprawne oko wypatrzy też nową czarną lampę podłogową w rogu kanapy:) Taka punktowa lampa jest bardziej praktyczna w tym kącie, można regulować kąt i kierunek padania światła. Sama jestem zdziwiona, że zdecydowałam się na czarną (białe też były:), ale ta czerń dobrze przełamuje biel i pastele.





****

A już w środę rozpoczynamy z Pawłem naszą hiszpańską wyprawę po Andaluzji:)

Wstępny plan jest jak poniżej, ale dopuszczamy modyfikację trasy, w zależności od pogody i naszych sił:)

Lądujemy w Maladze i od razu jedziemy do Granady, potem Ronda, Kadyks, Tarifa, Gibraltar i powrót do Malagi. Liczę na dużo słońca i choć trochę wyższe temperatury niż u nas, chociaż niestety weekend zapowiada się deszczowo;(

Pozdrawiam Was ciepło!

Trzymajcie się,

Asia